środa, 8 października 2014

Rozdział 6


Nie umiałam a właściwie nie mogłam mu odpowiedzieć na to pytanie. To było bolesne, W mojej głowie znowu odżyły wspomnienia. Potrząsnęłam nią jakbym chciała się strzepnąć robaka który właśnie chodził mi po włosach. Nie powiedziałam tego nawet Ashowi któremu przecież zaufałam bo zdołałam mu opowiedzieć o rodzicach ale nawet TO przed nim ukryłam. Nie jeszcze nie teraz pomyślałam. Zrobię to po wyścigu.
-Po wyścigu odpowiem dobrze? - zapytałam, mając cichą nadzieję że się zgodzi. 
Kiwnął  twierdząco głową, a mi spadł kamień z serca. 
- Seksownie wyglądasz w tej koszulce. - powiedział, posyłając mi łobuzerski uśmiech. 
-Gdybym wiedziała że jest twoja, nie założyłabym jej -odpyskowałam.
-W takim razie możesz ją mi teraz oddać. - rzucił jak najbardziej rozluźniony. 
Poczułam jak moje policzki robią się czerwone, tylko z jakiego powodu? 
-Ok, rzuciłam. Daj mi minutkę a przebiorę się. Tylko nie tutaj. - powiedziałam, cicho. Wiedziałam że i tak mnie usłyszy. 
Wstałam i poszłam do pokoju. Wszedł za mną tak jak zaplanowałam. No to teraz sobie pogramy powiedziałam sobie w myślach. 
Staliśmy blisko siebie. Pozwoliłam mu położyć dłonie na moich biodrach, przesuwały się coraz wyżej. W końcu przyciągnął mnie do siebie.Zaczął całować moją szyje,potem ucho w końcu wymruczał wprost do niego:
-Mam ochotę zedrzeć z ciebie tą koszulkę i kochać się z tobą tutaj. 
-Oczywiście - szepnęłam. Choć jego pocałunki mnie odurzały, zebrałam myśli i kiedy rzuciliśmy się na łóżko, wsunął ręką pod koszulkę i chciał rozpiąć mi stanik w tym samym momencie kopnęła go w czułe miejsce. Chłopak zaczął zwijać się z bólu więc pomogłam mu spaść z łożka i zaczęłam śmiać się. W końcu podniósł się zgięty w pół i wysyczał: 
-Zapłacisz mi za to suko. 
- Też cię lubię skarbie - rzuciłam rozbawiona i puściłam mu całuska.
Zamknęłam za nim drzwi. Długo siedziałam w pokoju. Słuchałam muzyki i rozmyślałam. Koło 17 przyszedł do mnie Ash.
-Słyszałem jak go załatwiłaś - powiedział z trudem tłumiąc śmiech. 
-Cały czas się do mnie dobierał więc dałam mu nauczkę. 
Oboje wybuchliśmy śmiechem. Kiedy Irwin się opanował powiedział:
-Zbieraj się.
Błyskawicznie zrozumiałam o co chodzi i poszłam z nim na dół, a stamtąd do garażu. Wsiadłam z nim do auta i dopiero teraz zauważyłam że jesteśmy sami.  Pojechaliśmy w miejsce gdzie wcześniej trenowałam.  Kiedy dojechaliśmy mój przyjaciel zatrzymał samochód i zapytał:
-Gotowa?
-Nie ale chodźmy i miejmy to z głowy. 
Michael,Calum i Luke stali przy dwóch yamahah r6. Ta przy której stał Luke była granatowa. Zaś ta przy której stał Mike była czarno biała. 
Kiedy podeszłam bliżej,Hood obrzucił mnie groźnym spojrzeniem. Zignorowałam go i podeszłam do Clifforda.Te uśmiechnął się słabo. Podał mi kask i dołączył do Asha. Obaj stali na poboczu a Calum na samym środku pomiędzy mną a Luke'iem. Założyłam kask i ostatni raz spojrzałam na mojego rywala. 
Odpaliłam silnik w tym samym czasie co on i usłyszałam strzał.  Ruszyliśmy, nie myślałam na razie czy to prawdziwa broń tylko ruszyłam przed siebie. Trasa była krótka więc zgarnęłam się w sobie i przyspieszałam. Hemmings wyprzedzał mnie tylko o kilka centymetrów. Przy gazowałam  i wyprzedziłam go zaledwie parę metrów przed metą. Jak tylko ją przekroczyłam. Zatrzymałam się gwałtownie. Zdjęłam kask i spojrzałam przed siebie. Poczułam jak kręci mi się w głowie.  Do mojej podświadomości zaczęły napływać wspomnienia. Jak jeździłam z tatą, na motorze. Krzyki mamy która zawsze mówiła że to za szybko. Moje przejażdżki z Jamesem. Potem zobaczyłam siebie skuloną w kącie, miałam wtedy 15 lat, płakałam po śmierci rodziców po tym jak wujek wyznał mi prawdę. czułam jak robi mi się słabo. W końcu radosne krzyki Asha i chyba Mike'a odbijały się w moich uszach niczym echo. Świat zawirował i ostatnie co pamiętam to czyjeś silne ramiona oplatające się wokół mojego ciała. 
Ocknęłam się w domu, leżałam na kanapie. Podniosłam się i patrzyłam na pokój w którym byłam, to chyba salon. Bo na kanapie obok mnie siedział Ashton, Calum i Michael grali w fifę a Luke stał przy wielkich szklanych drzwiach które prowadziły do niewielkiego ogrodu. 
Patrzył w przestrzeń za oknem i w ogóle nie zwracał uwagi na nic,nawet nie spojrzał na mnie kiedy zapytałam:
- Co się stało? 
Obraz mi się jeszcze trochę rozmazywał i w uszach dzwoniło ale dotarło do mnie co mówił Irwin
- Zemdlałaś. Na szczęście Hemmings złapał cię w ostatniej chwili nim uderzyłaś głową o beton. 
Zamurowało mnie, nie wiedziałam że to on. W sumie był najbliżej więc to logiczne. 
-Często tak masz? - zapytał.
-To z emocji, wiesz adrenalina, to przyjemne uczucie kiedy się rozpędzasz. - to co powiedziałam,to kłamstwem w żywe oczy. To nie prawda nigdy nie mdlałam jak jeździłam z tatą czy nawet z Jamesem albo jego ojcem. To po prostu wspomnienia mnie przytłoczyły. 
Wstałam z kanapy, zbyt szybko i zatoczyłam się trochę ale zdołałam utrzymać równowagę. 
-Wróćmy na tor. chce jeszcze poćwiczyć - powiedziałam twardo zerkając na niebieskookiego. Wciąż na nas nie patrzył. 
- Pewnie- odezwał się Hood - Jeśli się tam zabijesz, będziemy mieć o jeden problem mniej. 
Wszyscy poza mną popatrzyli na niego wrogo i ze złością. Ja wiedziałam że miał racje, sama chciałam się władować w to samo bagno co oni a prędzej czy później jeśli uda mi się cudownie coś wygrać narobię sobie wrogów i prędzej czy później ktoś mnie zabije. A jeśli ja zrobię to sama to żaden z chłopaków nie poniesie odpowiedzialności bo to będzie wypadek. 
- Masz racje Calum - szepnęłam cicho .
Wszyscy popatrzyli na mnie jak na wariatkę a ja po prostu odwróciłam się i poczłapałam na górę. Pokój Hemmingsa to było jedyne miejsce w domu w którym nie czułam się obco,ciekawe dlaczego. Nie miałam głowy sie nad tym zastanawiać. Usiadłam w niewielkim fotelu w koncie założyłam słuchawki na uszy. Leciała akurat jakaś piosenka Demi Lovato.  Nie wiedziałam co mam robić czy brać udział w tym wszystkim czy po prostu stać z boku i patrzeć jak pakują się w jeszcze większe kłopoty. Tylko ja mogłam ich z tego wyciągnąć. Sam Mike przyznał ze motocykliści to żyła złota i karat przetargowa do wolności. Nie mogę ich tak zostawić, jedyne co teraz mi zostaje to walka ze swoim lękiem.  Nagle do pokoju wszedł Ashton w towarzystwie Luke'a. 
-Podjęliśmy decyzje - powiedział Irwin-Pozwolimy ci się ścigać. 

___________________________________________________
Proszę was naprawdę jeśli ktoś czyta te moje wypociny :/ niech zostawi po sobie chociaż komentarz :) 
 a jeśli macie konto na google to zaobserwujcie :) 
Raven :* 

2 komentarze:

  1. Super z niecierpliwością czekam na następny. Bardzo podoba mi się to opowiadanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na następny rozdział, super :)

    OdpowiedzUsuń