wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 1

 *POV Luke*
Obudziłem się w szpitalnym pokoju kompletnie nie wiedząc co się dzieje. Lekarze robili mi wiele badań, ciągle o coś pytając. Na większość pytań nie znałem odpowiedzi. W między czasie okazało się że straciłem pamięć. Doktorzy podeszli jakoś optymistycznie do całej sprawy bo uznali że skoro pamiętam jak mam na imię i nazwisko to moja amnezja powinna być chwilowa. Nikt jednak nie wie ile ta chwila będzie trwać. Po 2 tygodniach wypuścili mnie do domu. Babcia uparła się że mam z nią zamieszkać  na jakiś czas. Nie miałem wyjścia,musiałem się zgodzić. Starzy przyjaciele których i tak nie pamiętałem ciągle mnie odwiedzali to chłopaki, to Diana. Starali się uzupełnić luki w mojej głowie jak najskuteczniej ale bez znaczących efektów. Ale nie to mnie martwiło. Wszyscy chodzili jacyś smutni, ukrywali przde mną oczy mokre od łez. W końcu nie wytrzymałem i zapytałem:
-Babciu kogo opłakujecie?
Kobieta spojrzała na mnie oczami wielkimi jak spodki. Jej niebieskie oczy przypominały wzburzony ocean na którym panuje sztorm. Usiadła obok mnie starając się nie rozkleić. 
-Cornelie White była twoją dziewczyną.  Pomagałam w jej wychowaniu bo straciła rodziców a teraz ona nie żyje. Dzień po tym jak trafiłeś do szpitala ona u ciebie była. Potem zniknęła niezauważona ze szpitala. Okazało się że miała wypadek .Wpadła w poślizg i w samochód. Zginęła na miejscu. - zakończyła.
To szok. Po prostu szok. Jak na razie to co mi mówili o moim poprzednim życiu powoli do mnie docierało. Kilka elementów zaczynało do siebie pasować jednak wciąż w układance była i jest duża dziura której nie umiem zapełnić.  Liczyłem że gdy dowiem się kogo opłakują to ten ktoś mi pomoże. Kto by przypuszczał że jedyna osoba która mogła wrócić mi pamięć wącha kwiatki od dołu. Zrezygnowany wróciłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko myśląc co dalej zrobić. 
-Proszę- powiedziała starsza pani podała mi ramkę ze zdjęciami a na szafce postawiła herbatę. 
W jednej ramce była ona. Cornelia siedziała po turecku na trawie szczerząc się do obiektywu. Na drugim zdjęciu miała już czerwone włosy. Ciemny makijaż na twarzy. Stała w środku zaś ja i Ash po jej bokach. Zarzuciła nam ręce na ramiona i zrobiła głupią minę podobnie jak my. Na 3 fotografii Byłą cała nasze ekipa. 
Michael,Calum,Ashton.Cornelia,Diana i ja. Nigdy nie sądziłam że kilka minut a właściwie sekund zmieni moje życie nieodwracalnie. 


*POV Cornelia.*
Po tygodniu wróciłam do siebie i pojechałam do mieszkania które dała mi agencja. Motor a właściwie ścigacz o granatowym kolorze był świetny. BMW HP4 najnowszy model.
To cudo kosztuje majątek a ja je dostała niemal od tak. Z rozkoszą odpaliłam silnik. Niestety mieszkałam niedaleko od agencji a taka odległość nie jest wyzwaniem dla takiej maszyny.  Otworzyłam drzwi swojego nowego domu i zamarłam. To był luksusowy apartament a nie jak to określił Sparks "skromne mieszkanko". Rzuciłam się na sofę chłonąc widoki swojego nowego życia gdy nagle do mieszkania wpadła Jordan z jakimś kolesiem. 
- To twój zegarek, dowód osobisty. Ubrania są w szafie. Stara karta pamięci w sypialni na stoliku, Tu masz telefon. Nie kontaktuj się z nikim spoza listy kontaktów. - zaczęła wykład.- Gdyby ktoś pytał mów  że zegarek to idealna kopia. Tak naprawdę to oryginał.Tutaj- wsunęła dłoń pod jeden z obrazów i wstukała kod. Moim oczom ukazało się niewielkie pomieszczenie ale za to czym wypełnione- masz broń i parę potrzebnych rzeczy. A to Damian zmieni twój wygląd. 
Chłopak kiwnął nieśmiało głową zaś Jordan opuściła mieszkanie. 
-To tak na początek zmienimy twoją fryzurę.Co do kolczyków to mogą to być klipsy albo po prostu przekuje ci ucho i nos.
-Chce prawdziwe kolczyki. A możesz mi zrobić tatuaże? - zapytałam.
-Pewnie. Wszystko mam przy sobie. 
Ledwo to powiedział a wyszedł by po chwili wrócić z dwiema ogromnymi walizkami.
-Pierw włosy-oświadczył.
Według mnie to zawodowy stylista. Farbowanie i strzyżenie wykonał profesjonalnie. Szybko też uwinął się z kolczykami. 
-Nie ściągaj ich wcześniej niż 7 tym po przekłuciu.- poradził. 
- Ok. - zgodziłam się. 
Szatyn wyciągnął resztę sprzętu z walizek i zajął się robieniem misternego tatuażu na prawym ramieniu. 
-Mógłbyś wytatuować mi piórko na lewym boku? 
Mój tatuażysta zgodził się bez mrugnięcia okiem. Ból nie był aż tak męczący. Właściwie pomagał mi nie myśleć o tym wszystkim. 
Gdy w końcu moja metamorfoza dobiegła końca dostałam tylko 2 rady nim chłopak opuścił mieszkanie:
-Nie zdejmuj jeszcze foli tusz musi wsiąknąć w skórę i wyschnąć. Pamiętaj że zmienił się tylko twój wygląd. Ktoś może nie wiedzieć kim jesteś ale ty zawsze będziesz o tym pamiętać.
Jego słowa mnie zdziwiły ale ucieszyłam się bo powiedział otwarcie że nie jestem Vanessą. Padnięta poszłam do sypialni licząc że pogrążę się w śnie. 

                                                                          ***

Dziesiąta rano a mój telefon dzwonił jak szalony już któryś raz. Wciąż jeszcze śpiąca wyciągnęłam go z szuflady. Osiem nieodebranych połączeń. Po 4 od Jordana i od Sparksa. 
-Halo?- odebrałam w końcu. 
-Biuro.Zaraz. - usłyszałam po czym  połączenie dobiegło końca.
Chcąc nie chcąc poczłapałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Zjadłam w biegu jakiegoś batonika zbożowego,założyłam złoty zegarek z diamentami i ile sił pobiegłam na dół.  Po kilku minutach byłam już w agencji. Sparks nic nie powiedział widząc mnie zdyszaną, po prostu poprowadził mnie korytarzem. Widać ludzie tu są małomówni,rzeczowi i lubią szklane drzwi. Każde mijane pomieszczenie je miało więc doskonale widziałam co dzieje się za taflą szkła. Agenci siedzieli nad komputerami lub innymi urządzeniami. Na końcu korytarza były normalne drzwi co trochę mnie zaskoczyło. Mój przewodnik otworzył je wpuszczając mnie do środka po czym zamknął  gdy znalazłam się wewnątrz pomieszczenia. Białe ściany pomieszczenia trochę mnie przytłaczały a długi, drewniany stół wyglądał dziwnie w takim pokoju.  Po przeciwnej jego stronie stało czarne skórzane krzesło. Usiadłam na swoim zastanawiając się kto ukrywa się za drugim. 
-Witam panno Ligtfire. - powiedział ktoś. 
- Kimberly!- wrzasnęłam a w tym samym czasie fotel odwrócił się w moją stronę. 
-Miło cię widzieć całą i zdrową. - powiedziała chłodno.
Nagły smutek który pojawił się wraz z jej uwagą nie chciał mnie opuścić tak szybko. 
-Co tu robisz? - zapytałam.
-Pracuje. 
-Jak to pracujesz?
-Ktoś musiał cię obserwować. - powiedziała spokojnie podczas gdy we mnie aż wrzało. 
-To po co wyszłaś za mojego wujka? - burknęłam.
-Bo go pokochałam możesz mi wierzyć lub nie ale to prawda. 
-Uważałam cię za przyjaciółkę. Zdzira- skomentowałam. To jest chamskie wiem. Nie wierzę ze ożeniła się z nim z miłości. Z resztą to nie fair że ona go będzie dalej widywać podczas gdy ja jestem martwa. 
-Chcę ci pomóc. - rzekła opanowana nic sobie nie robiąc z moich docinek. 
-Jak? 
-Będę twoimi uszami i oczami w rodzinie. 
-Dzięki wielkie. - mój ton wciąż był przepełniony sarkazmem i nienawiścią. 
-Posłuchaj. Możesz sobie myśleć co chcesz, ale pomagam ci dobrowolnie i nie wiem czy wiesz że jeśli teraz stąd wyjdę to nikt ci tu nie wspomni słowem o rodzinie. - tym razem to ona podniosła głos. 
-No dobrze. - powiedziałam z pokorą.
- Chce wiedzieć  co wiesz o swoich starych przyjaciołach. Mam na myśli tych kryminalistów. 
Zaczęłam o opowiadać o Denisie i Mimurze  wszystko co o nich słyszałam. Nie jest tego wiele, no cóż wtedy musiałam zdobywać informacje na własną rękę a sytuacja tego nie wymagała. 
-Ok - zaczęła.-obiecałam ci pomóc. Spotkasz się więc z dwójką swoich przyjaciół. Tylko oni będę się z tobą kontaktować ja niestety nie mogę. Twój świat jest zbyt 
niebezpieczny by wciągać w to resztę. 
Pokiwałam twierdząco głową zaś Kim wstała by opuścić pomieszczenie.
-Dziękuje!- zawołałam za nią. 
-Nie ma za co- rzuciła przez ramię. 
Czym prędzej poszłam na parking po motor. Gdy wróciłam drzwi od mieszkania były otwarte. Sięgnęłam do kabury ukrytej pod koszulką. Nie miałam jeszcze szkoły strzelniczej ale sama wiedziałam co nieco jak się obsługiwać bronią. Cicho weszłam do środka. Ruch,cień, wycelowałam pistoletem w znajome twarze.
- O mamo a mnie wystraszyliście. - powiedziałam z ulgą chowając rewolwer z powrotem.

_______________________________________________________________

Cześć miśki :* postanowiłam dodać wam rozdział pisany w biegu :/ w dodatku nudny bo nic się w nim nie dzieje i sporo tu dialogów. Obiecuje wam że next będzie bardziej fascynujący :) 
a i potrzebuje pomocy wybierzcie jak wygląda Vanessa(Cornelia) po metamorfozie.(zdj niżej) piszcie w komentarzach :) Oprócz tego nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział bo mam egzaminy i poprawki jak wam wcześniej wspominałam :C także do następnego. :** 
Nie zapomnijcie o udostępnianiu mojego bloga i komentowaniu jak również obserwacji :) 
Miłego czytania :) Kocham was :*
Muah! :* <3 
Raven :* 



1 komentarz:

  1. Rozdział super na następny poczekamy ile będzie trzeba
    Mi bardziej podoba się Vanessa w czerwonych włosach

    OdpowiedzUsuń