niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 13

 Luke 
Nie zareagowała. Dopiero teraz zauważyłem że ma w uszach słuchawki a po jej policzku spłynęła łza. Kiedy mnie zobaczyła.,  otworzyła oczy szerzej ze zdziwienia. 
-Co ty tu...? Nie, ciebie tu nie ma to moja wyobraźnia. - powiedziała bardziej do siebie niż do mnie. 
-Jestem tu naprawdę. Mogę ci to udowodnić.- rzuciłem patrząc na nią.
Kiwnęła tylko głową dając mi wolną rękę. Złapałem za jej walizkę po czym przytuliłem mocno. Staliśmy tak blisko siebie. Czułem jej ciepły oddech na szyi. W końcu emocje wzięły górę i nachyliłem się by ją pocałować. Jej usta smakowały niczym miód a zdziwienie które czuła było tak bardzo dostrzegalne że mimowolnie uśmiechnąłem się. Wstrząśnięta szlochem otoczyła mnie ramionami oddając pocałunek. Rozchyliłem usta smakując nowe doznania, jej włosy łaskotały mnie po ręce która spoczywała na jej policzku a nawet twarzy. Gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie, czułem się tak bezgranicznie szczęśliwy.Nie mogłem uwierzyć w to co się stało, podobnie z resztą jak sama White. 
-Cornelia - szepnąłem, opierając czoło o jej. Wtuliła się we mnie jak w ulubioną zabawkę, z niewymowną ulgą musnąłem ustami jej włosy. 
-Wrócisz ze mną?- zapytałem. 
-Tak - wydukała z trudem. Bez zastanowienia złapałem za hamulec bezpieczeństwa. Pociąg zatrzymał się gwałtownie.  Gdyby nie refleks mojej no właśnie kogo? przyjaciółki? dziewczyny? w każdym razie gdyby nie złapała się ściany leżelibyśmy jak nic. Nim ktokolwiek zorientował się kto to zrobił, wyszliśmy z wagonu. Idąc w przeciwnym kierunku do jazdy kolei.Z tego co wiedziałem mieliśmy do przejścia jakieś 2 może 3 km.
-Kto cię zmusił żebyś po mnie przyjechał? - zapytała. 
-Poza tym że moi przyjaciele opierdzielali mnie na każdym kroku od twojego wyjazdu to nikt. Sam źle się czułem bez ciebie. 
-Naprawdę?
-Tak, jesteś irytująca i mam z tobą urwanie głowy ale bez ciebie nic nie było takie samo. 
-Dziękuje- rzuciła unikając mojego spojrzenia. 
Resztę drogi przeszliśmy w ciszy. 
-No nareszcie dworzec - powiedziałem z ulgą. Cisza i skrępowanie między nami zaczynało mi naprawdę ciążyć. Wsiedliśmy do samochodu bez słowa. 
-Możesz odwieźć mnie do domu na chwilę?
-Pewnie. - odpowiedziałem.
W czasie jazdy też milczeliśmy. Grające radio pozwalało skupić się nam na własnych myślach.Podjeżdżając pod blok mój telefon dzwonił raz za razem. 
-Nie odbierzesz? - zapytała. 
-Ty odbierz i powiedz że nie mogę teraz.
- Tu telefon Luka Hemmingsa, przykro mi ale nie może rozmawiać w tej chwili. - powiedziała bez zająknięcia. Była by z niej dobra sekretarka pomyślałem parkując. 
-Nie ma sprawy zaraz będę - niemal krzyknęła rozradowana do słuchawki.
Nie zdążyłem nawet zapytać kto dzwonił bo Cortni złapał za walizkę i pobiegła w stronę mieszkania. 
Po niecałych 10 min wróciła. 
- Przepraszam że czekałeś. - powiedziała. 
-To gdzie mam jechać? -zapytałem bez zbędnych ceregieli. 
- Do chłopaków. 


Cornelia 
Mknęliśmy autostradą prawie 200 km/h. Prędkość mi nie przeszkadzała przyzwyczaiłam się. Jednak ta cisza mnie już wykańczała. Wszystko przez ten pocałunek. Przyznaj że tego chciałaś! krzyknęło moje serce. No dobra chciałam ale zanim to się stało mieliśmy o czym rozmawiać a teraz?!  Na szczęście dojechaliśmy do ich posiadłości. Hemmings wysiadł pierwszy,posłusznie poczłapałam za nim do domu. 
Stanęłam przed wejściem do salonu puszczając go przodem.
- No i co? - zapytał Michael. 
- Pojechała w cholerę? - dorzucił Calum. 
- A mówiłem że masz ją zatrzymać! - ryknął gniewnie Ashton. 
- No cóż to jej decyzja. - odpowiedział najspokojniej Luke. 
Rozwścieczony Irwin szedł w stronę młodszego od siebie przyjaciela. Przypuszczam że gdybym nie wyszła zza drzwi ,uderzył by niebieskookiego. 
- Li! - wrzasnął rozradowany Ash. Podbiegł do mnie, zamykając w swoim niedźwiedzim uścisku. Oderwał mnie od ziemi kręcąc się radośnie ze mną w ramionach, niczym mała dziewczynka ze swoją wymarzoną lalką. Mike z Calem również przyszli się przywitać. W całym tym zamieszaniu nawet nie zauważyłam kiedy Hemmings zniknął. 
-Gdybyś z nim nie wróciła - zaczął Ash wypuszczając mnie z objęć - połamałbym mu gnaty. 
- Jest do tego zdolny - dorzucił  Clifford.  Po chwili siedzieliśmy już w czwórkę w salonie rozmawiając, oglądając kreskówki. Opychaliśmy się pizzą a właściwie chłopcy. Ja zjadłam raptem jeden kawałek. Koło 1 w nocy moi przyjaciele w końcu pozwolili mi iść spać. Leżałam w łóżku analizując cały dzisiejszy dzień ze szczegółami. Najdłużej myślałam pocałunku. Był taki słodki i szczery. Przez chwilę uległam wrażeniu że on naprawdę chcę bym została. Potem jednak wróciła ta okropna maska pełna obojętności,zimna. Zrozumiałam co tak naprawdę jest problemem blondyna. Nie umiał wybrać kogo kocha oraz nie umiał okazywać swoich uczuć. Znamy się ponad 3 miesiące a ja dalej nie umiem rozgryźć blondyna o niebieskich tęczówkach. Moja mama mówiła że miłość do taty ją uskrzydlała i sprawiała że widzi świat przez różowe okulary. Ja zachowywałam się podobnie do niej. Widziałam co chciałam widzieć, słyszałam co chciałam słyszeć. Może problem nie tkwił w chłopaku lecz we mnie. Sama się już w tym gubiłam. Im bardziej to wszystko analizowałam tym bardziej uświadamiałam sobie jak wiele nas różni. Niby tak blisko a jednak daleko. Miłość można definiować na wiele sposób. Czym jest jednak ta miłość? Nie ma kształtu, wielu ludzi nienawidzi tego uczucia. Im bardziej się przed nim bronisz tym szybciej cię dopadnie. Sama to sprawdziłam. Uciekłam od Luke'a a on dopadł mnie po godzinie czasu od mojego wyjazdu. Jeśli miłość dałoby się zbadać to czy chroniłoby przed nieszczęśliwym zakochaniem? Być może zaoszczędziłoby to cierpienia wielu ludziom.Ale ból jest potrzebny, dzięki niemu wiemy że żyjemy. Jedno jest pewne zostanę z Hemmingsem nawet jeśli kocha Dianę. Zadowolę się byciem jego przyjaciółką byle być blisko niego. Czy to nie jest miłość? Chce dać mu wolność by mógł być szczęśliwy niekoniecznie ze mną. Serce mi się ściskało z bólu gdy wyobrażałam go sobie z moją największą rywalką. Nie bądź egoistką Cornelia pomyślałam.Woli ją nie ciebie więc nie wtrącaj się. Może kiedyś ty też znajdziesz swojego księcia. Do 3 razy sztuka prawda? W końcu zmęczony umysł zaprotestował i zasnął. Nad ranem mój telefon dzwonił jak szalony. Zaspana spojrzałam na zegarek. Dochodziła 10. OK trochę późno ale nie poszłam spać wcześnie. 
-Spadaj jeśli to nic ważnego - rzuciłam do słuchawki.
-Hej gdzie jesteś?- zapytała moja przyjaciółka w ogóle nie urażona moim brakiem manier. 
- U Hemmingsa. 
-Mogłam się spodziewać. 
-To co się stało? - przerwałam jej wywodom myśleniom na temat tego co tu robię. 
-Wyprowadzam się -rzuciła rozradowana.
-Jak?gdzie? co? - zapytałam niemal spadając z łóżka z wrażenia. 
- Do Jamesa. Jesteśmy razem a on nalegał więc zgodziłam się. Wpadnij na parapetówkę. 
-Pewnie. Kiedy będzie? 
- W ten piątek wieczorem. Możesz zabrać Luka ze sobą. 
-Raczej nie będzie chciał. Woli Dianę.
-ŻE CO? - krzyknęła do słuchawki Irma. 
- Pogadamy w piątek. Idę spać dalej. Pa. Pozdrów Jamesa. - zakończyłam tym samym naszą rozmowę. 
Niechętnie podniosłam się z łóżka. Gdy ogarnęłam się zaczęłam przeglądać wiadomości które prawdopodobnie zostawiła mi Air. 
Dziewięć pierwszych to były raporty o tym że ktoś próbował się ze mną połączyć itp. Ostatni sms sprawił że niemal upuściłam trzymany w dłoni aparat. 
"Witaj skarbie
Ostatnio mi uciekłaś. Następnym razem cię złapię i nikt nam nie przeszkodzi. " 
Nie znałam tego numeru, ale nie musiałam być geniuszem żeby wiedzieć kto mi go przysłał. To był  ten przerażający coś który gonił mnie aż do samego mieszkania. Czym prędzej pobiegłam na dół do chłopaków. 
-co jest? - rzucił Mike .
Podałam mu telefon z informacją. Reszta chłopaków otoczyła go czytając mu przez ramię. 
-Jeszcze dziś się do nas wprowadzisz. - zakomunikował Ashton. 
Świetnie chciałam ograniczyć kontakty z Hemmo a tu taka propozycja. Nie miałam wyboru musiałam się zgodzić.  Czerwonowłosy spędził prawie 2 godziny próbując namierzyć numer który mi to wysłał. W tym sam czasie Ashton szykował broń i potrzebny nam sprzęt. Razem z Luke'iem i Calumem przenosiliśmy moje rzeczy do ich domu. Gdy wszystko było gotowe przyjechał do nas bardzo nietypowy gość. 
- Znalazłam coś co może nam się przydać. - poinformował nas przybysz. 



Na początku przepraszam za rozdział- niewypał totalny -,- powinien być w poniedziałek lub piątek wieczorem ale nie będę mieć wtedy czasu więc dodaje go dziś. Pisany na szybko co widać. Nic mi w nim nie pykło -,- Przepraszam Przepraszam i jeszcze raz bardzo przepraszam ;* A zmieniając temat :)  w końcu był pocałunek ;D OMG pocałunek ołłłł jeeee :D cieszmy się i radujmy bo doczekaliście się hihhi :D macie pare kissów :D jakby ktoś nie umiał sobie wyobrazić tego momentu. Prawdę mówiąc to właśnie pocałunek sprawił mi najwięcej problemu jeśli chodzi o pisanie. I za niego też przepraszam bo to reż nie wypał -.- Miałam wam też dać link do jakiejś piosenki do rozdziału ale żadna mi nie pasowała. Jestem dziś rozczarowana samą sobą -,- Przepraszam jeszcze raz :) 
Mówią że 13 jest pechowa u mnie na ogól nie jest ale w tym przypadku jednak z przykrością stwierdzam  że jest :C  wystarczy przeczytać notkę :C  ale co by to było gdybym nie zadała wam paru pytań :D tak więc kim jest tajemniczy przybysz? jakie informacje ma dla naszych bohaterów? Czy Luke i Cornelia będą razem? Czy Diana zepsuje przyjaźń Hemmingsa i White? A może w  jakiś sposób zrobi z nich parę? Odpowiedzi na te pytania szukajcie w następnym rozdziale 
W pogoni za szczęściem :) 
Proszę was tradycyjnie żebyście wysyłali link do bloga znajomym :) 
Miłego czytania :) liczę że mi wybaczycie :) 
Raven :* 






3 komentarze:

  1. Rozdział jest mega mega genialny. Jak zawsze czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. *.* Pocałunek był cudownie opisany, jesteś dla siebie zbyt krytyczna :) Wydaję mi się że to Diana wpadła do nich z odwiedzinami xD mam tylko nadzieję że ta jej wizyta zbytnio nie namąci między Lunelią bo i tak ich relacje są skomplikowane :P Pozdrawiam i do przeczytania:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo za miłe słowa :* to dla mnie wiele znaczy :) a co do pocałunku to musiałam otworzyć każdą książkę którą lubie żeby wyszedł mi ten opis. :)

      Usuń