sobota, 6 września 2014

Rozdział 3

Wizyta u pani Lou przeszła bez większych problemów. Wszystko było jak trzeba. Pogadaliśmy, pograliśmy w karty i zjedliśmy trochę ciasteczek domowej roboty naszej gospodyni. Wieczorem tak koło 20 moi przyjaciel zaczęli się zwijać, od Irmy dowiedziałam się że James ją zaprosił na kolacje. Byłam szczęśliwa bo nie musiałam przyłożyć do tego palca. Irma była bardzo dobrym człowiekiem również jak ja sierotą tylko że z domu dziecka. Zasłużyła na szczęście a to mógł dać jej jedynie James. Pożegnałam się z nimi i zostałam jeszcze chwile z panią Louisą.
-Opowie mi pani jakąś historie z młodości?- zapytałam. Zawsze kiedy byłyśmy same to mi je opowiadała, tego nie wiedziała nawet Irma. To była po prostu nasza tajemnica.
-Wszystkie już znasz. - powiedziała Lousia z uśmiechem.
-To nic. Może jak pani poznała pana Alberta.
To był jej mąż. Zmarł wiele lat temu. Pani Louisa poznała go jak miała zaledwie 18 lat. Był od niej 2 lata starszy. Był w marynarce wojennej. Pani Lousia była pielęgniarką na okręcie. Co tylko wzmocniło ich uczucie bo widywała go częściej niż gdyby miała czekać na lądzie.
Któregoś dnia przynieśli do małego szpitalika na pokładzie rannego żołnierza. Był w okropnym stanie, zastanawiano się nawet czy już nie spisać go na straty. Jednak Lousia była zawsze sumienną lekarką i pielęgniarką. Opatrzyła poszkodowanego. Miał złamane 2 żebra, i rękę. Noga była w kiepskim stanie. Młoda pielęgniarka zastanawiała  się nawet czy jej nie amputować od razu. Robiła co w swojej mocy aby ratować żołnierza. Kiedy rany trochę się podgoiły Louisa rozpoznała w nim Alberta. Miłość swojego życia. Chłopak był nieprzytomny w tym czasie. pewnie ze względu na ból. Kości powoli się zrastały. Noga też była w lepszym stanie. Kiedy Alberto odzyskiwał przytomność pierwsze słowo jakie powiedział to było imię mojej ukochanej sąsiadki. Potem powiedział że ją kocha i znowu zasnął. Lousia jako pielęgniarka wiedział że może on bredzić bo jest jeszcze nie przytomny, ale w każdej bredni jest ziarenko prawdy. I tego ziarenka jak ster w dłoniach żeglarza który próbuje uspokoić swój statek na wzburzonym morzu trzymała się Louisa. Kiedy Alberto odzyskał przytomność, pytał czy coś mówił.
-Jako pielęgniarka-mówiła Lou- nie mogłam kłamać więc powiedziałam mu prawdę. Na początku był zdziwiony ale cieszył się.-uśmiechnęła się- a potem oświadczył mi się. Nie odzyskał pełnej władzy w nodze więc dostał rentę i spędził resztę swojego życia ze mną na lądzie.
Poczułam jak po moim policzku płynie łza.
-Piękna historia- powiedziałam-Nigdy mi się nie znudzi. Taka miłość jak pani przeżyła zdarza się raz na milion.
Poczułam jak kolejna łza płynie po policzku.
- Wiesz skarbie, chciałabym żeby Luke ciebie tak pokochał jak ja kiedyś jego dziadka. - wyznała starsza pani.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć,więc milczałam. W końcu zaczęłyśmy grać w karty i tak zleciał mi wieczór.
 ***********************************************************
Przez następny tydzień pracowałam ciężko patrząc jak znajomość Irmy i Jamesa przechodzi na wyższy poziom. Bardzo się z tego cieszyłam. Praca i szukanie nowego lokum pochłaniało mnie na tyle że udawało mi się zapomnieć o Hemmingsie. W sumie on o mnie też zapomniał. Od czasu naszej rozmowy w kuchni minął ponad tydzień a on nic się nie odezwał. W sumie to lepiej. Podobnie zleciało mi kolejne 3 dni. W środę kiedy skończyłam pracę punktualnie o 19 mój telefon rozdzwonił się jak szalony. Nie znałam tego numeru. Kiedy doszłam do parku usiadłam i odebrałam.
-Czyżbyś o mnie zapomniała?- usłyszanym znajomy głos w słuchawce.
- Chyba ty o mnie-rzuciłam.
-Dziś impreza u moich kumpli wpadniesz?- zapytał.
-Ja ich nawet nie znam.
-To ich poznasz - rzucił sfrustrowany. - Bądź gotowa o 21.
Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć chłopak się rozłączył. Spojrzałam na zegarek dochodziła 19:45.  Do domu dotarłam 30 min później.
Wzięłam prysznic żeby uspokoić myśli. Wyprostowałam włosy i zrobiłam kreski eyelinerem. Po
prawiłam rzęsy tuszem i wzięłam trochę czerwonej szminki i ubrałam się szybko w wybranym zestawie.Kiedy przeczesywałam włosy grzebieniem. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Na szczęście Irma nocowała u Jamesa ale i tak zadzwoniłam jej powiedzieć że wychodzę z Luke'iem.
-Hej - rzuciłam otwierając drzwi.
-Część wyglądasz bardzo seksownie. - powiedział. I objął mnie tak że docisnął mnie  do zamkniętych już drzwi i całował po szyi.
-Opanuj się- powiedziałam twardo;odpychając go od siebie. sprawdziłam czy na pewno zamknęłam drzwi i schowałam kluczyki do kieszeni. Zignorowałam mojego towarzysza i zeszłam na dół. Chłopak dogonił mnie bez większego problemu. Dziś też przyjechał czarnym porsche panamera.  Podjechał i tym razem wsiadłam nawet na niego nie patrząc. Zapięłam pas, po czym chłopak ruszył a ja usłyszałam tylko cichy pomruk silnika. Mknął jak szalony, gdybym nie była przyzwyczajona do takiej jazdy mogłabym się wystraszyć bo mknąć 140km/h w terenie zabudowanym to coś. Dom jego kumpli musiał być na przedmieściach. Im dalej od centrum miasta tym mniej domów. Po jakiś 30 minutach niebieskooki skręcił w boczną drogę. Jechaliśmy nią parę minut i w końcu moim oczom ukazała się posiadłość. Była dość spora. Cały podjazd był zawalony samochodami, jedne były drogie i cenne a inne to po prostu stare graty. Słychać było głośną muzykę. Kiedy wysiadłam z samochodu Luke wziął mnie za rękę i poprowadził do środka. Niemal w każdym koncie lizała się jakaś para, Było tyle dziewczyn. Ich dekolty były tak duże że mogły już sobie odpuścić te bluzki i chodzić bez i tak nie zrobiło by to różnicy. Podeszliśmy do barku.
-Siema stary-usłyszałam
- A co to za laska?- powiedział muskularny blondyn. Miał piwne oczy i a na czole zawiązaną czerwoną bandamkę.  Miał czarną podartą koszulkę z jakimś nadrukiem. Czarne spodnie z dziurami na kolanach pasowały idealnie. Przypominał na pierwszy rzut menela, ale nie dla mnie.
-To Cornelia, a to mój kumpel Ash - powiedział niebieskooki.
-No,no ciekaw jestem czy pod tą koszulką też tak seksownie wyglądasz. - powiedział chłopak rzucając mi obrzydzające spojrzenie którym zlustrował mnie od góry do dołu.
-A ja jestem ciekawa, czy ta twoja wykałaczka między nogami jest tak wielka jak twoje ego - odpyskowałam.
Luke i Ash wybuchli śmiechem ja również.
-Dobra jesteś, widzę że szybko się uczysz.- usłyszałam za sobą.
Obróciłam się i zobaczyłam chłopaka równie wysokiego co Ashton i Lucas. Nie był aż tak umięśniony ale też miał się czym pochwalić. Miał blond czuprynę i zielone oczy.
-Michael
-Cornelia
- Uważaj na  Hemmingsa - ostrzegł mnie zielonooki.
-Nie musisz mi mówić, zdążyłam się już przekonać.
Luke i Ash zostali przy barze a ja oddałam Michaelowi jeden taniec. Po jakiejś minucie ktoś mnie mu odbił.
-Co to za seksowna laska, na takie skromnej imprezie jak ta?- zapytał nieznajomy. Miał ciemno brązowe oczy które przewiercały mnie na wylot i oglądały tak samo jak wcześniej Ashton od góry do dołu. Brunet był bardzo muskularny, miał trochę ciemniejszą skórę, więc szybko się kapłam że nie jest stąd.
-To samo co ty, tańczę. - powiedziałam jak najbardziej swobodnie.
Brunet położył ręce na mojej tali, przysuwając bliżej siebie,odepchnęłam go natychmiast. Czułam od niego alkohol z resztą 2 kumpli Luke'a było już nieźle wstawionych. Zostawiłam chłopak i poszłam do barku. Wypiłam jednego drinka nie chciałam się upić w trupa.To nie leżało w mojej naturze.
-Gdzie uciekasz ślicznotko. Chodź do tatusia. - usłyszałam znajomy głos.
-Odwal się - rzuciłam ostro.
-Widzę że poznałaś już Caluma- powiedział Mike dosiadając się do nas.
-To też wasz kumpel?- zapytałam totalnie zdziwiona.
-Tak.
- Jest gorszy niż Ashton a nawet Luke - rzuciłam tak cicho żeby tylko blondyn mógł mnie usłyszeć.
- Z tym się zgodzę - powiedział.
Resztę wieczoru spędziłam właśnie z nim. Gadaliśmy dużo, okazało się również że ma 19 lat a Ashton zaś 20 a moi nie doszli podrywacze są w tym samym wieku czyli mają po 18 lat. Ja nie byłam jeszcze pełnoletnia  więc wolałam się nie upijać jak oni.Okazało się też że nie brakowało tu również dragów. Było tu masę najaranych i zalanych ludzi. Mike wykazywał zainteresowanie moja osobą tańczył i nawet nie pił aż tyle przez co jego bełkot był znośny. O 3 w nocy powiedział dość i powoli zaczął kończyć imprę. Godzinę potem dom był pusty szukaliśmy naszych koleżków i znaleźliśmy ich zalanych i prawdopodobnie z jaranych na sofie. Calum spał na sofie więc razem z Michaelem odprowadziliśmy a raczej zaciągnęliśmy go do jego pokoju na piętrze. To samo zrobiliśmy z Ashtonem. W końcu kazałam zielonookiemu iść spać i poszłam po Hemmingsa. Leżał niemal nie przytomny na kanapie. Udało mi się go podnieść. Pod nosem bełkotał jaka to jestem seksowna i jak bardzo chciałby zrzucić ze mnie te ciuchy . Ogarnęło mnie obrzydzenie.  W końcu rzuciłam go na łóżko niczym manekina. Ale chłopak złapał mnie za nadgarstek i położył do łóżka razem z nim. Zaczął całować mnie po szyi, za uchem. W końcu włożył rękę pod moją bluzkę już miał rozpiąć mi stanik kiedy kopałam go z całej siły w kroczę. Wydał z siebie pisk niczym mała dziewczynka. Klnąc pod nosem.
- Ale z ciebie suka.Lubie takie.-rzucił jak wychodziłam.
Nie skomentowałam tego tylko znalazłam jakiś pokój. Nie miałam czasu patrzeć jak wygląda, bo mój mózg błagał o sen. Zamknęłam drzwi do pokoju żeby żadnemu z chłopaków nie przyszło do głowy mnie odwiedzić w środku nocy.  Kiedy upewniłam się że zamknęłam drzwi zasnęłam jak  kamień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz